Makabryczne sceny rozegrały się 24 września 1938 roku na drodze między Opocznem i Prymusową Wolą. Dokonano tutaj rabunkowego napadu na listonosza, jadącego konnym furgonem pocztowym. Poniósł on śmierć na miejscu od ciosów zadanych siekierą. W taki sam sposób zamordowano kobietę towarzyszącą listonoszowi. Jako pierwszy o wstrząsającej zbrodni doniósł już następnego dnia „Dziennik Tomaszowski”.
„Pomiędzy Opocznem a Krzymusową Wolą (winno być: Prymusową Wolą – dop. A.K.) pod Tomaszowem jechał wczoraj furgon pocztowy przewożący pocztę. Znajdowali się w nim Korczacki Tomasz i Eljaszowa Maria zamieszkali w osadzie Paradyż pow. opoczyńskiego. W pewnym momencie furgon został zatrzymany przez nieznanego na razie osobnika, który prosił o zabranie go. Siedząc na furgonie osobnik wyciągnął siekierę i kilkakrotnymi uderzeniami zamordował Eljaszową i Korczackiego, poczym zrabował rewolwer. Bandyta prawdopodobnie spłoszony przez kogoś, nie zdążył przeszukać furgonu i zbiegł w niewiadomym kierunku. Zaalarmowana później policja wszczęła energiczne dochodzenie i zarządziła pościg za bandytą” – informowała tomaszowska gazeta.
W jej następnym wydaniu napisano, że ujęto dwóch sprawców tego mordu. Okazali się nimi: Edward Wiktorowicz i Mieczysław Okoński, zamieszkali w Opocznie. Więcej szczegółów dokonanej przez nich zbrodni podano w artykule, zamieszczonym 1 października tegoż roku na łamach łódzkiego dziennika „Republika”. Poinformowano, że ofiarą morderstwa był wiejski listonosz Tomasz Kozerawski, zaś zabita wraz z nim Maria Eliaszowa była żoną piekarza z Żarnowa.
Najpierw aresztowano E. Wiktorowicza, zatrudnionego w opoczyńskich zakładach wapiennych. Przyznał się on jedynie do pomocnictwa w obydwóch zbrodniach. Stwierdził, że ich sprawcą był jego znajomy z pracy Mieczysław Okoniewski, który go namówił, by stał na czatach. Na podstawie tych zeznań aresztowano M. Okoniewskiego. Znaleziono u niego ukrytą siekierę, jeszcze splamioną krwią.
„Zbrodniarz wyjaśnił, iż udając podróżnego prosił listonosza, by go podwiózł. Gdy znalazł się na wozie z tyłu za Kozerawskim i Eliaszową, kilku ciosami zabił najpierw listonosza, a następnie, aby pozbyć się świadków, i jego pasażerkę. Rabunku już dokonać nie zdążył, gdyż spłoszone konie poniosły. Tylko nieco drobnych i rewolwer wyjął z kieszeni zamordowanego” – napisano w prasowej relacji.
Furmani obrzucili kamieniami autobus
Do niecodziennego, groźnego wydarzenia doszło trzy lata wcześniej na innej drodze w Opoczyńskiem. Na szczęście nie pociągnęło ono za sobą śmiertelnych ofiar. Jak napisano w „Dzienniku Poznańskim” z 25 kwietnia 1935 roku, autobus jadący szosą z Końskich do Drzewicy wpadł we wsi Korytków do przydrożnego rowu.
„Dochodzenie ustaliło, że katastrofę spowodowali przejeżdżający szosą furmani, którzy obrzucili autobus gradem kamieni. Jeden z rzuconych kamieni trafił szofera w głowę. Szofer stracił przytomność, wypuścił z rąk kierownicę i wskutek tego autobus uległ katastrofie. 11 pasażerów odniosło rany” - donosiła gazeta.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?