Zlikwidowali linie autobusowe, odcięli mieszkańców od świata... To ekonomia - tłumaczą przewoźnicy

- Chcąc dojechać do tych miast musimy iść pieszo kilka kilometrów do przystanku w Szadkowicach, skąd możemy się zabrać autobusami PKS i busami albo szynobusami - mówi Romuald Włodarczyk, mający domek w Dąbrówce. - Jeszcze nie tak dawno autobusy jeździły przez Trojanów, Ziębów do Bukowca Op. i Opoczna, i w odwrotnym kierunku do Tomaszowa Maz. Ale nagle jeździć przestały.

Prezes opoczyńskiego PKS sprawę określił jednym słowem - ekonomia. Żal mu mieszkańców, ale nic nie jest w tej sprawie poradzić.

- O wycofaniu kursów na tej trasie zdecydowała zerowa frekwencja - wyjaśnia Waldemar Woźniak, prezes PKS. - Nikt z autobusów nie korzystał poza jedną panią, która dojeżdżała z Tomaszowa do Dąbrówki i to też sporadycznie.

Prezes dodaje, że ludzie protestują, domagają się połączeń, a jak już one są to z nich w ogóle nie korzystają.
- Do Ziębowa i Szadkowic dojeżdżają autobusy MPK - mówi prezes Woźniak. - Ludzie wolą tam dojść i zapłacić za bilet połowę ceny. Nie jesteśmy w stanie z MPK konkurować, tym bardziej, że MPK dofinansowuje miasto Opoczno i gmina Sławno. Nam wsparcia nikt nie udziela, a ma w stosunku do nas jedynie żądania.

Ten sam problem co w Ziębowie i Trojanowie występuje, zdaniem prezesa, również w Dębie Op. i Idzikowicach.
Prezes przypomina sytuację jaka nie tak dawno występowała w innym rejonie gminy Sławno. - Podpisaliśmy z wójtem umowę na przejazdy autobusów PKS przez Ludwinów i Ostrożnę - mówi prezes. - Musieliśmy ją jednak po 3 miesiącach rozwiązać, bo nikt autobusami nie jeździł. A powietrza wozić nie będziemy.

Prezes dodaje, że rozsypały mu się też kursy do Warszawy. Nikt nie chciał z nich korzystać. Wpływ miało na to z pewnością oddanie przystanku Opoczno Południe na Centralnej Magistrali Kolejowej.